Dzień dobry,
Tak jak obiecałam poprzednim razem, chciałabym pokazać szydełkowe misie. Robiłam je jakiś czas temu. Praca z nimi była czystą przyjemnością. Po prostu sięgało się po szydełko oraz druty i samo się robiło 😂. To pierwsza porcja misiów.
Dzień dobry,
Tak jak obiecałam poprzednim razem, chciałabym pokazać szydełkowe misie. Robiłam je jakiś czas temu. Praca z nimi była czystą przyjemnością. Po prostu sięgało się po szydełko oraz druty i samo się robiło 😂. To pierwsza porcja misiów.
Witam bardzo serdecznie,
Wydaje mi się, że powrót na bloga, po tak długiej przerwie mogę uznać za udany. Dziękuję wszystkim, którzy zostawili swój ślad w postaci komentarza i nowym obserwatorom za obecność.
Pomyślałam, że dzisiaj przede wszystkim pokażę wam więcej kartek z okresu tych, co pokazałam w poprzednim poście, czyli zrobionych około trzech lat temu. To chyba był taki specjalny rok, kiedy haftowanie, malowanie i w ogóle tworzenie kartek było prawdziwą odskocznią od trudnej rzeczywistości. Prawdą jest, że twórczość, choćby taka mała jak moja, może być wspaniałą terapią na stres czy problemy. Nie wiem jak wy, ale ja jak coś wymyślam, czy tworzę to potrafię całkowicie się zamknąć w swoim niemal "bajkowym" świecie. I bardzo to lubię.
A teraz zaprezentuję wam średnio udaną moim zdaniem maskotkę(?), lalkę (?), dziadka do orzechów (taki był pomysł). Poniosła mnie fantazja. Szydełkowałam go z wyobraźni. Fajnie wygląda siedząc na półce. Ale drugim razem, gdybym miała go robić jeszcze raz, kilka rzeczy zmieniłabym w dzierganiu. Zresztą, to był tylko taki chwilowy wybryk wyobraźni. Dużo bardziej wolę jednak dziergać aniołki, lalki, misie... ale o tych napiszę kolejnym razem.
Bardzo serdecznie pozdrawiam i zapraszam do komentowania, ale szczególnie zapraszam do zaglądania tutaj.
Witam w mroźny, listopadowy poniedziałek
Dzisiaj chciałabym pokazać prace, a dokładnie kartki świąteczne, które zrobiłam dwa, może trzy lata temu. Z mnóstwa kartek, które w życiu zrobiłam, te są dla mnie wyjątkowe. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: bardzo pasjonuje mnie polska kultura, tradycja, historia... itd. i wszystko to, co często nazywa się folklorem. Nie jestem znawcą tematu, choć czytam sporo na ten temat. Uważam to za jeden z cudów naszej Ojczyzny (każdy kraj ma swój folklor, też wspaniały, ale nasz jest ponad wszystkimi), którym warto się interesować, rozsławiać i przekazywać w ciekawej formie młodszym i innym. Kiedyś tego typu kartki malowałam akwarelami. Potem stwierdziłam, że chciałabym je haftować. I tak od kilku lat, w wolnych chwilach, powoli pracuję nad tym. Przyznaję, że najwięcej projektów udało mi się stworzyć o tematyce wielkanocnej (rozrysowałam ich sporo), ale te pokażę bliżej Wielkanocy. Dzisiaj coś - co było swego rodzaju debiutem, coś prostego, związanego z Bożym Narodzeniem, a mianowicie Kolędnicy. Kolędowanie to przepiękny zwyczaj, który w wielu rajonach Polski niestety zanika.
Witam serdecznie,
Sobotni poranek przywitał nas pierwszym powiewiem zimy. Śniegiem sypnęło, choć może nie tak intensywnie jak w innych rejonach Polski.
Mroźny poranek udało mi się spędzić na twórczości robótkowej. Rok temu zrobiłam kolejną w moim życiu szopkę szydełkową. Nie pamiętam już którą, ale każda jest inna - to tak jest, jak się coś tworzy bez konkretnego wzoru, zawsze wychodzi coś nowego. Wszystkie szopki gdzieś powędrowały i okazało się, że nie mamy własnej. Zrobiłam, ale już brakło mi czasu na dorobienie do niej zwierząt. Uparłam się, że musi być osioł. I dzisiajszy dzień był pod znakiem osła. Początkowo sobie wymyśliłam osła stojącego, ale ostatecznie powstał osioł leżący.
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Nie wiem od czego zacząć....
Kiedyś z ogromnym zaangażowaniem prowadziłam ten blog, lubiałam dzielić się tym, co mnie zachwyca, inspiruje, co tworzę, wymyślam, projektuję, widzę. Po jakimś czasie przestałam to robić. Wpłynęło na to wiele rzeczy, nie tylko wiele obowiązków życiowych i typowy w tych czasach brak czasu. Także walka z kilkoma utrudniającymi normalne życie schorzeniami, które odebrały mi siły i chęci do wszystkiego. Zdecydowaliśmy się także na powrót do Polski. A to wiązało się z budową, organizacją nowego życia, wieloma problemami, zwłaszcza, że wszystko to odbywało się pod znakiem pandemii. Do tej pory ten powrót jeszcze trwa, bo ja wszystko ogarniam tutaj, a mój mąż kończy tam.
Od jakiegoś czasu gryzę się z myślami o tym blogu. I wczoraj, gdy sobie tu zajrzałam rozmyślając nad nim, moja najmłodsza cóka zachęciła mnie, by wrócić. Stwierdziła, że szkoda tych wszystkich lat, postów, zdjęć, kontaktów, wzajemnego inspirowania się. Dlatego jestem. Teraz, w Polsce, gdy w mniejszym lub większym stopniu nauczyłam się żyć wedle tego, co dyktuje zdrowie, w miarę ogarnęłam mój nowy, nieduży ogród, urządziłam wreszcie sobie kąt do robótek oraz wszelkiej twórczości i wszystko w tym kącie mam pod ręką, co naprawdę jest wspaniałym luksusem. Chciałabym dalej inspirować, dzielić się pięknem otaczającego mnie świata i trzymać kontakt z ludźmi o wielu różnych pasjach, których tu było tak wielu. Może ci, którzy odeszli ode mnie, kiedyś wrócą. Ale tym wszystkim, którzy byli i są - BARDZO DZIĘKUJĘ.
Muszę przypomnieć sobie wszystkie funkcje tego blogu i już lada moment wrócić do was z nowym postem czy pomysłem.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
Kasia