Witam bardzo serdecznie,
Wydaje mi się, że powrót na bloga, po tak długiej przerwie mogę uznać za udany. Dziękuję wszystkim, którzy zostawili swój ślad w postaci komentarza i nowym obserwatorom za obecność.
Pomyślałam, że dzisiaj przede wszystkim pokażę wam więcej kartek z okresu tych, co pokazałam w poprzednim poście, czyli zrobionych około trzech lat temu. To chyba był taki specjalny rok, kiedy haftowanie, malowanie i w ogóle tworzenie kartek było prawdziwą odskocznią od trudnej rzeczywistości. Prawdą jest, że twórczość, choćby taka mała jak moja, może być wspaniałą terapią na stres czy problemy. Nie wiem jak wy, ale ja jak coś wymyślam, czy tworzę to potrafię całkowicie się zamknąć w swoim niemal "bajkowym" świecie. I bardzo to lubię.
A teraz zaprezentuję wam średnio udaną moim zdaniem maskotkę(?), lalkę (?), dziadka do orzechów (taki był pomysł). Poniosła mnie fantazja. Szydełkowałam go z wyobraźni. Fajnie wygląda siedząc na półce. Ale drugim razem, gdybym miała go robić jeszcze raz, kilka rzeczy zmieniłabym w dzierganiu. Zresztą, to był tylko taki chwilowy wybryk wyobraźni. Dużo bardziej wolę jednak dziergać aniołki, lalki, misie... ale o tych napiszę kolejnym razem.
Bardzo serdecznie pozdrawiam i zapraszam do komentowania, ale szczególnie zapraszam do zaglądania tutaj.
Imponująca ilość kartek! A szydełkowy dziadek do orzechów wygląda wspaniale. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTak, sporo tych kartek. Kiedyś tworzyłamn je hurtowo. Dzięki za miłe slowo.
UsuńTwórcza osóbka jesteś
OdpowiedzUsuńDzięki. Tak, pomysłów dużo, czasu jakby mniej.
Usuń