wtorek, 29 listopada 2022

Szydełkowe misie

Dzień dobry,

Tak jak obiecałam poprzednim razem, chciałabym pokazać szydełkowe misie. Robiłam je jakiś czas temu. Praca z nimi była czystą przyjemnością. Po prostu sięgało się po szydełko oraz druty i samo się robiło 😂. To pierwsza porcja misiów.



W ogrodzie był ostatnio śnieg, potem deszcz i błoto, a dzisiaj mróz. Mróz potrafi wykazać się wyjątkowym artystycznym talentem. Niby groźny, dla wielu nieprzyjemny, a też potrafi zamienić zimową przyrodę w bajkę. Pozdrawiam serdecznie.




środa, 23 listopada 2022

Kartki i szydełkowy wybryk

 Witam bardzo serdecznie,

Wydaje mi się, że powrót na bloga, po tak długiej przerwie mogę uznać za udany. Dziękuję wszystkim, którzy zostawili swój ślad w postaci komentarza i nowym obserwatorom za obecność. 

Pomyślałam, że dzisiaj przede wszystkim pokażę wam więcej kartek z okresu tych, co pokazałam w poprzednim poście, czyli zrobionych około trzech lat temu. To chyba był taki specjalny rok, kiedy haftowanie, malowanie i w ogóle tworzenie kartek było prawdziwą odskocznią od trudnej rzeczywistości. Prawdą jest, że twórczość, choćby taka mała jak moja, może być wspaniałą terapią na stres czy problemy. Nie wiem jak wy, ale ja jak coś wymyślam, czy tworzę to potrafię całkowicie się zamknąć w swoim niemal "bajkowym" świecie. I bardzo to lubię. 



A teraz zaprezentuję wam średnio udaną moim zdaniem maskotkę(?), lalkę (?), dziadka do orzechów (taki był pomysł). Poniosła mnie fantazja. Szydełkowałam go z wyobraźni. Fajnie wygląda siedząc na półce. Ale  drugim razem, gdybym miała go robić jeszcze raz, kilka rzeczy zmieniłabym w dzierganiu. Zresztą, to był tylko taki chwilowy wybryk wyobraźni. Dużo bardziej wolę jednak dziergać aniołki, lalki, misie... ale o tych napiszę kolejnym razem. 

Bardzo serdecznie pozdrawiam i zapraszam do komentowania, ale szczególnie zapraszam do zaglądania tutaj. 



poniedziałek, 21 listopada 2022

Kolędnicy - kartka haftem malowana

 Witam w mroźny, listopadowy poniedziałek


Dzisiaj chciałabym pokazać prace, a dokładnie kartki świąteczne, które zrobiłam dwa, może trzy lata temu. Z mnóstwa kartek, które w życiu zrobiłam, te są dla mnie wyjątkowe. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: bardzo pasjonuje mnie polska kultura, tradycja, historia... itd. i wszystko to, co często nazywa się folklorem. Nie jestem znawcą tematu, choć czytam sporo na ten temat. Uważam to za jeden z cudów naszej Ojczyzny (każdy kraj ma swój folklor, też wspaniały, ale nasz jest ponad wszystkimi), którym warto się interesować, rozsławiać i przekazywać w ciekawej formie młodszym i innym. Kiedyś tego typu kartki malowałam akwarelami. Potem stwierdziłam, że chciałabym je haftować. I tak od kilku lat, w wolnych chwilach, powoli pracuję nad tym. Przyznaję, że najwięcej projektów udało mi się stworzyć o tematyce wielkanocnej (rozrysowałam ich sporo), ale te pokażę bliżej Wielkanocy. Dzisiaj coś  - co było swego rodzaju debiutem, coś prostego, związanego z Bożym Narodzeniem, a mianowicie Kolędnicy. Kolędowanie to przepiękny zwyczaj, który w wielu rajonach Polski niestety zanika. 

Na początku był pomysł i szkic.           

Potem szkic przeniosłam na specjalny papier w kratkę, czyli papier do projektowania wzorów i dobrałam kolory. Wówczas były to muliny firmy DMC.

Potem, aby sprawdzić, czy wszystko mi tak wychodzi jak we wzorze, wyhaftowałam kilka takich samych obrazków, a ostatecznie powstały kartki.

To bardzo prosty wzór i taki był w zamierzeniu. Teraz wykorzystuję go do wielu innych robótek. Nie mam go w wyraźnej postaci graficznej, ale jeśli Wam się podoba, to wkładam poniżej to co mam. Wydaje mi się, że jest na tyle czytelny, że nie powinien sprawiać Wam trudności. Numerki to numery nici firmy DMC, ale tak naprawdę, takie małe wzory, bez cieniowania, można robić z końcówek nitek jakie mamy w domu. Kolorystyka też dowolna.
Gdyby ktoś skorzystał z wzoru, to tylko proszę o pochwalenie się tym w jaki sposób go wykorzystano, bo bardzo tego jestem ciekawa.


A w ogrodzie chwycił mróz. Nieliczne kwiaty, które tu i ówdzie jeszcze kwitły, zostały zmrożone. Zaczarowane mrozem:




Uśpiona mrozem przyroda wygląda cudownie:



A to już ja z moją najmłodszą córką. Jeszcze chwilę i będziemy równe wzrostem.

Wszystkim życzymy pięknego poniedziałku i owocnego tygodnia!
Do następnego razu!


 

sobota, 19 listopada 2022

Tu osiołek, a tu pierwszy powiew zimy

Witam serdecznie,

Sobotni poranek przywitał nas pierwszym powiewiem zimy. Śniegiem sypnęło, choć może nie tak intensywnie jak w innych rejonach Polski. 

Mroźny poranek udało mi się spędzić na twórczości robótkowej. Rok temu zrobiłam kolejną w moim życiu szopkę szydełkową. Nie pamiętam już którą, ale każda jest inna - to tak jest, jak się coś tworzy bez konkretnego wzoru, zawsze wychodzi coś nowego. Wszystkie szopki gdzieś powędrowały i okazało się, że nie mamy własnej. Zrobiłam, ale już brakło mi czasu na dorobienie do niej zwierząt. Uparłam się, że musi być osioł. I dzisiajszy dzień był pod znakiem osła. Początkowo sobie wymyśliłam osła stojącego, ale ostatecznie powstał osioł leżący.





Szopkę w całości zaprezentuję bliżej świąt.

To nie jest tak, że cały dzień tylko szydełkowałam. Były też obowiązki i spacer. Taki już zimowy spacer, choć w kalendarzu wciąż jesień. Mrozik i słońce - to wymarzona pogoda na spacer. Jeśli ktoś z was tu bywał przed moją przerwą w blogowaniu, to może wie, że w naszej rodzinie był też pies. Pies jest nadal, choć posunął się w latach. Ale zupełnie zapomina ile ma lat, gdy widzi koty, lub gdy idzie na dłuższy spacer. Wówczas  w cudowny sposób młodnieje.

A w ogrodzie, mimo zimna i mrozu wciąż oprócz róż można zobaczyć kwitnące lewkonie. Jakby w ogóle nic sobie nie robiły z tego, że jest druga połowa listopada, w dodatku ta zimniejsza połowa.
Serdecznie pozdrawiam.                     







piątek, 18 listopada 2022

Na dobry początek


Witam serdecznie,

Zastanawiałam się jak po tak długim czasie nieobecności rozpocząć mój powrót do bloga i do was, co pokazać, o czym napisać? Przez ten czas powstało trochę prac i zgromadziło się sporo ciekawostek, ale dzisiaj, na dobry początek chciałabym pokazać prace, które powstały ostatnio. A do zaległości wrócę w innym czasie.

Tak już mam, że lubię wymyślać i projektować. Pewnego dnia usiadłam, sięgnęłam po kartkę oraz kredki i namalowałam sobie coś, co początkowo miało być łatwym projektem szydełkowych, świątecznych dziadków do orzechów. I dla mnie tym są, ale w zasadzie wyszły tak uniwersalne, że dziadkowie mogą przypominać Mikołajki czy nawet Trzech Króli. Oceńcie sami. Dodam tylko, że większość kolorów włóczek użytych do tych "panów" była brokatowa, co naprawdę fajnie i tak świątecznie wygląda, ale zdjęcie tego nie pokazuje.


Innym razem zrobiłam kilka serwetek w pięknym niebieskim kolorze, a resztki kordonka wykorzystałam do zrobienia gwiazdek. Pierwszy raz dziergałam gwiazdki w innym kolorze niż biały i nie mogę powiedzieć, wyglądają dość ciekawie.



Z prac na dobry początek może tyle wystarczy. 
 Na koniec chciałabym wam pokazać, że tak jak w poprzednim miejscu zamieszkania, tak też i tutaj zaprzyjaźniłam się z otaczającą nas przyrodą. A ponieważ po pięknej i rozpieszczającej nas jesieni nadeszło zimno, to w ogrodzie, jak co roku, otworzyliśmy restauracje dla naszych skrzydlatych przyjaciół. Restauracje są dwie i już małe głodomory aktywnie z nich korzystają.





Jeszcze mała prośba, będzie mi bardzo miło jeśli zostawicie tutaj jakiś ślad obecności w postaci komentarza. Chciałabym się upewnić, że jest ktoś, kto tu zajrzy i przeczyta.
Pozdrawiam serdecznie. Do następnego razu.

Po kilku latach

Witam wszystkich bardzo serdecznie.

Nie wiem od czego zacząć.... 

Kiedyś z ogromnym zaangażowaniem prowadziłam ten blog, lubiałam dzielić się tym, co mnie zachwyca, inspiruje, co tworzę, wymyślam, projektuję, widzę. Po jakimś czasie przestałam to robić. Wpłynęło na to wiele rzeczy, nie tylko wiele obowiązków życiowych i typowy w tych czasach brak czasu. Także walka z kilkoma utrudniającymi normalne życie schorzeniami, które odebrały mi siły i chęci do wszystkiego. Zdecydowaliśmy się także na powrót do Polski. A to wiązało się z budową, organizacją nowego życia, wieloma problemami, zwłaszcza, że wszystko to odbywało się pod znakiem pandemii. Do tej pory ten powrót jeszcze trwa, bo ja wszystko ogarniam tutaj, a mój mąż kończy tam. 

Od jakiegoś czasu gryzę się z myślami o tym blogu. I wczoraj, gdy sobie tu zajrzałam rozmyślając nad nim,  moja najmłodsza cóka zachęciła mnie, by wrócić. Stwierdziła, że szkoda tych wszystkich lat, postów, zdjęć, kontaktów, wzajemnego inspirowania się. Dlatego jestem. Teraz, w Polsce, gdy w mniejszym lub większym stopniu nauczyłam się żyć wedle tego, co dyktuje zdrowie, w miarę ogarnęłam mój nowy, nieduży ogród, urządziłam wreszcie sobie kąt do robótek oraz wszelkiej twórczości i wszystko w tym kącie mam pod ręką, co naprawdę jest wspaniałym luksusem. Chciałabym dalej inspirować, dzielić się pięknem otaczającego mnie świata i trzymać kontakt z ludźmi o wielu różnych pasjach, których tu było tak wielu. Może ci, którzy odeszli ode mnie, kiedyś wrócą. Ale tym wszystkim, którzy byli i są - BARDZO DZIĘKUJĘ.

Muszę przypomnieć sobie wszystkie funkcje tego blogu i już lada moment wrócić do was z nowym postem czy pomysłem.

Serdecznie wszystkich pozdrawiam.

Kasia