piątek, 24 czerwca 2011

Ze starych serwetek -czI/From the old doilies- part I

Dzisiaj chciałabym wam pokazać kilka z wielu moich starych (czytaj: bardzo starych) szydełkowych serwetek. Znalazłam je u siebie w domu, ale dużą część dostałam od mamy. W zasadzie miały już wylądować na śmietniku, ale nie mogłam tego zrobić. Pękło by mi serce. Zastanawiałam się, co z nich można zrobić i proszę - część pomysłów już wprowadziłam w życie. Kto wie, może ktoś z was też ma w domu stare, czasami juz pożółkłe lub uszkodzone serwetki i nie co z nimi zrobić? Co myślicie o ich nowym "wizerunku"? Jeśli kogoś to interesuje to usztywniałam je w syropie z cukru a po całkowitym wyschnięciu polakierowałam. Są twarde jak kamień. Miłej soboty i niedzieli! I zapraszam was do spaceru po Looe, na moim drugim blogu.

 Today I would like to show you some very old doilies. This is only a small part of the old dollies I found in my house and my mum’s house.  They should be thrown out, but I couldn’t do that. I had some ideas for them.  Who knows, maybe you also have some very old crochet doilies in your house and you don’t know what to do with them? What do you think of this new purpose for them? If you’re interested; I used sugar syrup for starch and I varnished them when they dried. Have a wonderful weekend!






wtorek, 21 czerwca 2011

Zegarek i poduszki/A clock and the pillows

Zrobiłam zegarek! Mówiłam wam, że nie jestem mistrzem w decoupage, co zresztą widać na zdjęciu, prawda? Ale staram się. Nie ważne jak wyszło to i tak jestem dumna z mojego zegara. Pasuje do mojego salonu. I jeszcze te trzy poduszki, które uszyłam wczoraj: lew i słoń również przypominają Afrykę. A tygrys? Tygrys znalazł się tutaj przypadkiem, powiedzmy z wizytą: cha,cha,cha!

I made a clock! I know – I’m not a champion at decoupage, as you can see in the picture. But I do try my best. Whatever it looks like, I am very proud of it. It matches my living room. Also, I sewed three pillows for my living room.  The elephant and the lion reminded me of Africa, but the tiger? The tiger is here by accident, haha.



sobota, 18 czerwca 2011

Szydełkowy anioł/Crochet angel

Prawdą jest, że ostatnio zaniedbałam trochę mój blog. Lato - nawet jeśli pogoda próbuje mi wmówić, że to raczej jesień - jest okazją do tego, by więcej czasu spędzać poza domem. Bardziej aktywnie. Ale jeśli myślicie, że zupełnie nic nie robię to jesteście w błędzie. Robię! Może nie tak szalenie dużo, ale jednak. Na przykład ostatnio wydziergałam szydełkowego anioła. To mój pierwszy anioł o takim rozmiarze i zrobiony z elementów. Przyznaję –łatwo nie było. Ale wreszcie go skończyłam i oto jest taki jak na zdjęciach. Co o nim myślicie?

Bardzo wam dziękuję za każdy jeden komentarz oraz za życzenia urodzinowe. Czas pędzi jak szalony! Jestem szczęśliwa, że pojawiło się tu sporo nowych obserwatorów. Mam nadzieję, że zawsze tutaj znajdziecie coś dla siebie. Wszystkim życzę wspaniałego weekendu!

The truth is I haven’t been on my blog much lately. The summer, even though the weather is like in autumn, gives occasion to spend many hours outside. But don’t think that I don’t still make things. I do, maybe not too many, but I do. For example, I made this crochet angel. It’s my first time making a crochet angel as big as this and from many different parts. It wasn’t very easy. But I finished it now and it looks like this. What do you think of it?
Thank you for every single comment and for my birthday greetings. Time flies very quickly. I’m very happy to see some new observers. I hope you always find something for yourself here. Have a nice weekend!




czwartek, 9 czerwca 2011

Butelka pachnąca lawendą/Lavender-smelling bottle

Tak naprawdę pomalowałam tą ciekawą kształtem butelkę już parę tygodni temu. Po pomalowaniu jej, do dekoracji użyłam obrazki wycięte z papierowych serwetek. Wszystko miało kojarzyć się z cudownym zapachem lawendy. Po polakierowaniu zastanawiałam się jak wykończyć butelkę i przypomniałam sobie o moich suszonych kwiatach tej rośliny. Użyłam je do tego. Moja lawenda w ogrodzie jeszcze nie kwitnie, a w kuchni - nowym miejscu butelki - już unosi się słodki zapach lawendy. Uwielbiam ten zapach!

The true is, I painted this lovely-shaped bottle a few weeks ago. After painting it, I decorated it with paper napkins. Everything was supposed to link to lavender. Then I varnished it and used real lavender as a finishing touch. My lavender in my garden hasn't bloomed yet, so this was lavender from last year. Now, this bottle has her a new place in my kitchen. When I am near I smell nice lavender smell. I love it!


P.S. Miłośników ogrodów i roślin, ale oczywiście nie tylko, zapraszam też do mojego drugiego bloku. Zapraszam was na wycieczkę po Zaginionych Ogrodach Heligan.