wtorek, 31 maja 2016

Nim maj odejdzie na rok....

Kochani,

Kończy się maj. Ach, jaka szkoda! Choć tegoroczny maj nie był wyjątkowo ciepły, a w przyrodzie nastąpiły spore opóźnienia rozwojowe (jak to dziwnie brzmi, prawda?), to jednak to był maj: miesiąc kwiatów, soczystej zieleni i Maryi. Miesiąc zapachów, zadumy, modlitwy i zachwytu nad przyrodą i pięknem świata.

W moim ogrodzie wszystko rozwija się później niż jak to bywało wcześniej. Nie zawiódł lilak, pospolicie zwany bzem. Wprawdzie mój lilak jest jeszcze bardzo młody, to już zachwycił kwiatami i zapachem. Udało mi się nawet ususzyć garstkę kwiatów w celach herbacianych. Tak, ja też pierwszy raz w życiu słyszałam o tym, że z lilaka jest pyszna herbata i pełna ciekawości postanowiłam ją spróbować. Przepis możecie znaleźć tutaj. Kuzyn lilaka - bzik, choć kwiaty ma jakby mniejsze i rzadsze, to zapachem przebija swojego szlachetniejszego krewnego - lilaka. Mój bzik lub bezik jak kto woli, przyjechał kilka lat temu z Polski. Ale tutaj też widziałam te ciekawe krzewy w sprzedaży . Polecam - pięknie pachną i lubią powtarzać kwitnienie (choć słabsze) latem.






Maj to okres pierwszego zboru ziół na suszenie. Suszy się u mnie melisa, tymianek i oczywiście ziele miłości, czyli lubczyk.
Niestety, mszyce spedzają sen z moich powiek. Nie ma ich jeszcze dużo, ale upatrzyły sobie moje różane krzewy, a to jest błąd niewybaczalny. Krzewy pryskam zmianowo; raz chemią, raz gnojówką z czosnku, którą sama robię. Widziałam też mszyce na krzaczkach truskawek, więc tam pryskam tylko czosnkiem: wiadomo - będziemy te truskawki jeść. Jak zrobić taki czosnkowy płyn? Powkładać czosnek do buletki po wodzie mineralnej, zalać wodą, zakręcić i po tygodniu już można odlać do spryskiwacza i pryskać.


Powracając do lilaków, zainspirowana i zaczarowana ich zapachem wymalawałam sobie kubek z ich wizerunkiem. To moja pierwsza próba malowania kubka, jeszcze nieudolna, więc proszę o wyrozumiałość. Kończąc ten post -pamiętajcie- czerwiec też jest piękny!




I kilka ogrodowych dodatków:
 





 


czwartek, 26 maja 2016

Maj odchodzi a u mnie wciąż kartki komunijne

Witam was bardzo serdecznie!

Wpadłam dzisiaj na moment: bardzo chciałam wam pokazać część kartek, jakie udało mi się ostatnio zrobić. Kartki, jak przystało na maj głównie o tematyce Eucharystycznej. Życzę miłego ogłądania i pozdrawiam jak zawsze bardzo serdecznie.
















piątek, 13 maja 2016

Jak maj to mniszek lekarski i kartka zainspirowana niebieskimi dzwoneczkami

Witajcie,

Naprawdę wcale, ale to wcale mnie nie dziwi, że mniszek lekarski, którego potocznie nazywamy mleczem ma tak wiele cennych właściwości leczniczych. Jestem przekonana, że każda roślina na świecie ma swoje własne cenne właściwości, tylko na odkrycie jeszcze wielu z nich świat będzie musiał poczekać. I tak przez lata badań i odkryć powstała niezła kolekcja tych "ziółek". Jak to się mówi? Zaraza, zaraz....już wiem: leki z Bożej apteki!

Przyznaję, że "majowe złoto", czyli mlecz, w tym roku w celach leczniczych zbieraliśmy po raz pierwszy w życiu. Akurat ostatnia niedziela była tak piękna, że nie tylko upajaliśmy się niebieskimi leśnymi dzwoneczkami, o których pisałam w poprzednim poście, ale w czystym i odludnym miejscu odkryliśmy łąkę pełną kwitnącego mniszka lekarskiego. Moje córki zabrały się do pracy z nieukrywaną ochotą, więc szybko uzbieraliśmy potrzebną ilość. Przepisów na  syropki, miody itp. z mniszka lekarskiego w internecie jest sporo, ale ja polecam wam zajrzeć tutaj i korzystać z darów Nieba, póki jeszcze są.

Nasz syrop wyszedł pyszny, może tylko powinien być gęściejszy, choć nie jestem tego pewna. I ja inaczej zakończyłam moją pracę nad syropem niż w przepisie podanym na stronie, której linka wam podałam: 
pasteryzowałam syropy jak najbardziej tradycyjnie, w garku z wodą około 20 minut. Jeszcze jedna uwaga: wybierając się na zbiory mniszka warto zabrać ze sobą butelkę wody. Oczywiście do picia też, ale przede wszystkim do szybkiego obmycia rąk, bo mniszek puszcza bardzo brudzący ręce sok. Jak sok porządnie zaschnie, to później zmycie go nie jest takie łatwe jakby się chciało. Można kwiaty zrywać w rękawiczkach. Ja jednak nie potrafię pracować w rękawiczkach. Ja naturę zawsze muszę czuć całą sobą.


A przy okazji zbierania tego cennego "łąkowego słońca", podglądaliśmy życie najmniejszych z najmniejszych, czyli stworzeń dla których nawet zwykłe dźbło trawy to całkiem wysoka wieża. 


Na koniec, muszę się wam przyznać, że wczoraj tworząc kartkę urodzinową dla mojej koleżanki z pracy (miłośniczki niebieskich dzwoneczków), wpadłam na pomysł wykorzystania własnego zdjęcia i przerobiłam je prostym programem do obróbki zdjęć na formę malowaną, zresztą moją ulubioną, czyli impresjonistyczną (uwielbiam impresjonizm). Jesteście ciekawi efektu?
 
Poniżej zdjęcie orginalne
 
A tutaj "mój impresjonizm"
 
 A kartka wygląda tak:
 
Kochani, korzystajcie z mniszka lekarskiego i życzę wam mnóstwa zachwytów majem!
 


wtorek, 10 maja 2016

Wiosenne upojenie zapachem i czas kartek o tematyce Eucharystycznej

Witajcie majowo!

Dzisiaj u nas pada ciepły deszcz, ale najważniejsze to chyba to, że wreszcie zrobiło się przyjemnie ciepło, a nawet czasami bardzo gorąco. Przyroda tego ciepła bardzo potrzebowała, podobnie chyba jak ja. A kiedy jest ciepło, to każdy wolny czas spędzam przy moich roślinach w ogródku, lub rodzinnie na pieszych wycieczkach. Takie przyrodnicze wędrówki to świetne psychiczne naładowanie "akumulatora". Człowiek może choć na moment schować troski "do kieszeni" i poczuć zapach kwiatów, liści, trawy, posłuchać ptaków, porozmawiać z rodziną o wszystkim i o niczym. Bardzo lubię wiosnę, a maj uważam za najpiękniejszy miesiąc w roku. Gdyby tylko człowiek mógł tak na cały ten maj zatopić się w przyrodniczą głuszę... 

Wiosna tutaj wygląda podobnie jak w Polsce. Jest piękna. Jednym z symboli tutejszej wiosny są tzw. bluebells, czyli niebieskie dzwoneczki (choć ich kolor można określić też jako fioletowy). Zakwitają w przydomowych ogródkach i we wszystkich lasach czy parkach. Te ogrodowe wyglądaja nieco inaczej od tych leśnych i nie pachną. Te leśne mają zapach cudowny. Gdybym mogła określić ich zapach, to dla mnie jest to mieszanka zapachu lilaków i konwali majowych. Wyobrażacie to sobie?  Człowiek po kilku godzinach przebywania w pobliżu tych kwiatów wychodzi jakby "zamroczony" ich zapachem. Jeśli ktoś mieszka w Wielkiej Brytanii, niech koniecznie skorzysta z okazji i uda się na poszukiwanie niebieskich dzwoneczków, bo warto. Kto chce, może zachwycać się ich pięknem oglądając moje zdjęcia z wiosennej wędrówki, choć zdjęcia mimo dobrych chęci nigdy nie odzwierciedlą ich prawdziwego piękna i oczywiście oszałamiającego zapachu.





















Maj, to oczywiście okres pierwszych Komunii Świętych. Dlatego powstało i nadal powstają kartki o tematyce Eucharystycznej. Kto z was pamięta swoją I Komunię Świętą? Pozdrawiam was bardzo serdecznie i dziekuję za wasze towarzystwo na tym blogu.