Nie było mnie tu
już ponad miesiąc?! Czas jest bezlitosny i pędzi naprzód sama nie wiem kiedy.
Czy coś się szczególnego wydarzyło? Moje
życie postawiło mi pewną poprzeczkę i muszę ją codziennie pokonywać. Uczę się
żyć z ta poprzeczką. Uczymy się całą rodziną.
I haven’t been here for over a
month?! Time
flies so fast. Has anything happened? Life has
put an obstacle for me and I have to beat it every day. I’m learning to live
with it with my whole family.
Byliśmy również w
Ojczyźnie. Zima w Polsce ma jednak niesamowity wymiar. Przez tydzień doznaliśmy
wyjątkowych mrozów (-25), wielkich opadów śniegu, a na koniec naszego pobytu, tego
czego nie lubię najbardziej- odwilży. Chodziliśmy po zamarzniętym jeziorze,
zjeżdżaliśmy na sankach i zrobiliśmy sporo bałwanów. Już zapomniałam, jaką zima potrafi sprawić
radość, oczywiście pod warunkiem, że nie trwa wiecznie.
We
also visited Poland. Polish winters are
incredible. We experienced very cold temperatures (-25), large snowfall, and
towards the end of our stay, a sudden rise of temperatures and thaw. We walked
on a frozen lake, went sledging, and built lots of snowmen. I’d long forgotten
that winter can be quite fun, as long as it doesn’t last forever.
Teraz, u nas już jest
wiosna. Wiosna też w życiu artystycznym, choć może nie tak płodna jak rok temu.
No cóż, czasami i tak bywa. Ostatnio haft krzyżykowy pochłonął mnie bez reszty.
Jestem w trakcie haftowania pewnej serwetki, a całkiem niedawno powstała
serwetka do Zosi koszyczka wielkanocnego.
Oto ona.
It’s spring here. Lately
cross-stitching has consumed most of my time. I’m in the middle of stitching a
small tablecloth, and I’ve quite recently finished a round doily for Zosia’s Easter
basket. Here it is.
Wieczory natomiast i niestety czasami noce spędzam nad książkami. Takie noworoczne postanowienie.
Codziennie czytać, bo przecież czytanie książek to taki inny wymiar życia.
Kocham czytać. Czytam bardzo dużo Zosi i wiele książek takich dla mnie.
Najbardziej podziwiam autorów tych książek, od których nie potrafię się oderwać.
Ostatnio tak miałam czytając „Niemiecki taniec” Marii Nurowskiej. Jak zaczęłam
od pierwszej strony, tak musiałam dojść do ostatniej. Też tak czasem macie? Miłej niedzieli!
I spend my evenings and
sometimes even nights with books. It’s a new year’s resolution, to read
everyday . I love to read. I read to Zosia a lot, but also books for me. I
especially love reading books which I can’t put down and have to read from
beginning to end. Do you ever get that feeling? Have a nice Sunday!
Kochana prawie dwa święta w jednym połączyłaś :)- Pani Niteczka
OdpowiedzUsuńA ja dopiero tu do Ciebie trafiłam. Normalnie wstyd. Rozgaszczam się!
OdpowiedzUsuńjaka piękna serwetka,idealna do koszyczka:)
OdpowiedzUsuńzapomniałam napisać o bałwankach.Ten sznurek balwanków ładniejszy iż rząd krzewów w ogrodzie:)
OdpowiedzUsuńOj, jak dawno do Ciebie nie zaglądałam! Stęskniłam się trochę.
OdpowiedzUsuńSerwetka jest śliczna, im dłużej na nią patrzę, tym większą mam ochotę sama spróbować krzyżyków.
Udanego pokonywania poprzeczki!
Kasiu proszę się poprawić i pisać częściej.
OdpowiedzUsuńSerwetka cudna, a wyjazd widać był udany...ja już nie mogę doczekać się wiosny wprawdzie pierwsze oznaki w ogrodzie już widać, ale to jeszcze nie to...do ogrodu już chcę iść w ziemi grzebać...pozdrawiam
Serwetka śliczna ja nie mam miłości do krzyżyków. Wizyta w ojczyźnie widzę, że była udana. Trudności i poprzeczki są po to aby je pokonywać. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Życzę powodzenia w pokonywaniu poprzeczek.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńteż lubię czytać. bardzo lubię Murakamiego:)
OdpowiedzUsuńa serwetka śliczna. bardzo ładnie wykończona:)
Musiałam najpierw pozachwycać się pięknym hafcikiem.Jest śliczny.
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia z pobytu w kraju.Czytać(a raczej niestety słuchać) uwielbiam.
Pozdrawiam i życzę satysfakcji z pokonania poprzeczki.